Wczoraj pisaliśmy o historii, która zdarzyła się na wadowickim targu, a dziś znalazła ona swój szczęśliwy finał. Skradziona zapalniczka kolekcjonerska wróciła we wtorek (28.08) do właściciela. Tym samym mamy szczęśliwy finał. Ktoś się jednak opamiętał. To dobrze.
Przypomnijmy. Jeden z wadowickich blogerów postanowił w nietypowy sposób odzyskać skradzioną mu rzecz.
W dniu dzisiejszym (23.08) na placu targowym /koński targ/ w Wadowicach, zuchwały złodziej ukradł firmową zapalniczkę, wyprodukowaną w limitowanej wersji. I jeżeli nie zwróci jej właścicielowi w ciągu najbliższych 7. dni/do czwartku – 30 sierpnia br./ , to tyle tylko będzie mu dane cieszyć się swoim złodziejstwem – pisze na swojej stronie internetowej (ZOBACZ Tutaj).
Jak nam powiedział, zapalniczka ma dla niego dużą wartość sentymentalną i nie zamierza popuścić złodziejowi. Skradziona rzecz to unikat kolekcjonerski. Właścicielowi nie chciało się jednak chodzić na policję i do sądu. Twierdził, że ma nagranie, na którym łatwo rozpoznać człowieka, który zabiera zapalniczkę ze stolika. Film nagrał się z kamery samochodowej. Liczył na to, że człowiek, który zabrał zapalniczkę, się opamięta.
Nie przeliczył się. Jak poinformował nas właściciel zapalniczki, zwrot rzeczy oznacza, że dotrzyma on złożonego słowa i nie opublikuje nagrania.
Dyskusja: