W Sądzie Rejonowym w Wadowicach zapadło we wtorek (02.6) postanowienie uchylające decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie nieprawidłowości w spółce Eko w Choczni.
Od decyzji prokuratury odwołała się gmina Wadowice, która w lipcu zeszłego roku złożyła zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Zdaniem prawników gminy śledczy po ośmiu miesiącach przyglądaniu się sprawie niedostatecznie ją rozpoznali i zbyt pochopnie odmówili wszczęcia śledztwa.
Co ciekawe prokuratura zdecydowała o odmowie szczęścia śledztwa w czasie pandemii,, gdy wiadomo było, że część poczty nie dociera do urzędów na czas, a sądom trudno będzie rozpoznać ewentualne odwołanie z powodu zamknięcia sądów.
Fortel prokuratury jednak się nie udał, bo gmina odwołała się od decyzji, a sąd zajął się sprawą. We wtorek (2.06) Sąd Rejonowy w Wadowicach uznał, że istnieją podstawy do tego, by prokuratura "na poważnie" rozpoznała stawiane przez gminę zarzuty. Śledztwo zostanie przywrócone. O co w nim chodzi?
Przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków oraz spowodowanie szkody na blisko milion złotych zarzucał Mateuszowi Klinowskiemu, byłemu burmistrzowi Wadowic, audytor śledczy Wojciech Dudziński, który sprawdzał dokumenty i gospodarkę gminy za czasów byłego włodarza miasta.
Zawiadomienie dotyczy między innymi funkcjonowania spółki Eko w Choczni, zarządzającej wysypiskiem śmieci. W latach 2015 - 2018 Mateusz Klinowski jako burmistrz jednocześnie zasiadający we władzach tej spółki, sam siebie powołał do rady nadzorczej. W ten sposób zdaniem zawiadamiających miał przekroczyć uprawnienia i nie dopełnił obowiązków.
Byłemu burmistrzowi zarzucono, że nie sprawował nadzoru nad umowami zawieranymi przez tą spółkę z podmiotami powiązanymi i niepowiązanymi, dopuszczając do stosowania cen odbiegających od cen rynkowych.
Jak wykazywał autor audytu śledczego Wojciech Dudziński, w wyniku takich praktyk prywatny podmiot, który był udziałowcem w tej spółce, mógł na tym korzystać, a gmina ponosiła stratę. Ponadto według audytu w spółce Eko poprzez dziwne transakcje dotyczące odbioru i wywozów śmieci, dzierżawy sprzętu, dochodziło do transferowania pieniędzy do większościowego i prywatnego właściciela.
Zawiadamiający o przestępstwie są przekonani, że Mateusz Klinowski będąc jednoczenie i burmistrzem, i członkiem rady nadzorczej miał pełną wiedzę i kontrolę nad tym, co się działo w spółce. Zdaniem obecnych władz miasta, miał doprowadzić do powstania szkody na majątku gminy w wysokości miliona złotych.
Były burmistrz, a obecnie radny Mateusz Klinowski twierdzi, że podejrzenia te są nieprawdziwe, a sam audyt nie jest żadnym audytem śledczym. Obecnemu burmistrzowi Bartoszowi Kalińskiemu zarzucał z kolei, że przygotowanie audytu śledczego doprowadziło do pogorszenia współpracy z prywatnym udziałowcem.
Dyskusja: