Wadowice otrzymają trzy miliony od rządu na rozwój systemu odbioru śmieci od mieszkańców. Miasto zamierza utworzyć własną spółkę z punktem selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Dzięki temu samorząd chce odzyskać kontrolę nad szalejącymi co roku cenami za odbiór śmieci.
Gdy kilka lat temu była burmistrz Ewa Filipiak sprzedała większościowe udziały w spółce Eko, prowadzącej składowisko odpadów w Choczni, miasto straciło faktyczną kontrolę nad gospodarką odpadów komunalnych. Większościowy, prywatny udziałowiec co roku narzucał miastu ceny za składowanie, jak i odbiór śmieci. Próbował też przejąć za czasów burmistrza Mateusza Klinowskiego pozostały pakiet 49 procent udziałów w Eko. Dzięki oporowi radnych to się nie stało.
Dyktat prywatnej spółki Wadowice odczuły w 2019 roku, gdy w środku lata firma odmówiła odbioru odpadów.
Na cenę odbioru śmieci od mieszkańców wpływa zarówno koszt składowania na wysypisko, jak i odbiór z dowozem od gospodarstwa na wysypisko. Cały ten system w regionie kontroluje prywatna firma. Jest szansa, że ten monopol uda się przełamać.
Miasto chce stworzyć własną spółkę, która zajmie się odbiorem śmieci od mieszkańców. Burmistrz Bartosz Kaliński próbuje niejako naprawić błędy swojej poprzedniczki byłej burmistrz Ewy Filipiak, nota bene obecnie poseł z Prawa i Sprawiedliwości.
To bardzo ważny moment w historii naszego samorządu. Dzięki pozyskanej dotacji utworzymy i wyposażymy nową gminną spółkę (100% udziałów), która kompleksowo zajmie się odbiorem śmieci od naszych mieszkańców. Do tej pory co roku ogłaszaliśmy przetargi na zagospodarowanie i odbiór odpadów komunalnych, i z niecierpliwością czekaliśmy na oferty, które później decydowały o wysokości stawek. To bowiem właśnie odbiór śmieci generował największe koszty, a te w efekcie uderzały po kieszeni mieszkańców - poinformował burmistrz Bartosz Kaliński.
Pieniądze na rozwój nowego systemu Wadowice miały otrzymać od rządu już w zeszłym roku. Tak się jednak nie stało. Mimo iż miasto złożyło wniosek i miał on pozytywne kwalifikacje, ostatecznie dotację przyblokowano. Mówiło się wtedy, że wśród polityków PiS jest ktoś, kto lobbuje na rzecz prywatnej spółki, która może stracić kontrolę nad rynkiem śmieciowym.
Tym razem Kaliński zyskał sojuszników w postaci posłów Filipa Kaczyńskiego i Marka Polaka. Być może pomogły też osobiste spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim.
W rządzie stwierdzono, że warto dać burmistrzowi Wadowic szansę na stworzenia własnego systemu.
Jeśli się uda, będzie to pierwszy przypadek w Polsce na taką skalę, gdy samorząd odzyska kontrolę nad gospodarką odpadami komunalnymi, która obecnie w całości podzielona jest pomiędzy prywatne spółki narzucające swoje ceny miastom.
Długo zastanawialiśmy się nad tym, jak zatrzymać galopujące ceny i doszliśmy do wniosku, że jedyny sposób to zająć się tym... na własną rękę. W międzyczasie pojawił się rządowy fundusz inwestycji lokalnych. Napisaliśmy zatem obszerny wniosek, wystartowaliśmy i mamy to! Celem nowej spółki nie będzie generowanie zysków i zarabianie na portfelach mieszkańców, a wyjście „na zero". Opłaty za śmieci mają bilansować się z kosztami bez żadnej marży. Jesteśmy pierwszą gminą w regionie, która tak poważnie i odważnie podeszła do tematu drastycznych podwyżek opłat śmieciowych. Wiemy, że aby system zaczął funkcjonować, czeka nas jeszcze bardzo wiele pracy, ale damy radę - przekazał w środe po ogłoszeniu wyników wniosków do RFIL burmistrz Wadowic.
Dyskusja: