Do wielkiego granitowego krzyża, do którego przytwierdzono symboliczny miecz i orła Wojska Polskiego prowadzi na końcu cmentarza komunalnego ścieżka. Wzdłuż niej powstaną mogiły.
Pierwsze dwie już przygotowano. Miejsce graniczy poprzez płot z cmentarzem wojennym. W zamyśle władz miasta jest, by swój wieczny spoczynek znaleźli tutaj między innymi zasłużeni dla kraju żołnierze, partyzanci z Wadowic i okolic, pochowani dziś w anonimowych mogiłach lub których groby niedawno odnaleziono poza granicami kraju, a rodziny chcą je sprowadzić. Koszt wykonania alei wyniósł 137 tysięcy złotych.
Miasto planuje uroczystość na 11 listopada, podczas której ma odbyć się ponowny pochówek porucznika Wojciecha Stypuły „Bartka". Na powtórny pogrzeb "Bartka" miasto zaprosiło rodzinę porucznika ze Stanów Zejdnoczonych i przedstawicieli władz państwowych.
Jego szczątki znaleziono trzy lata temu na tzw. Długiej Wyspie w Puszczy Rudnickiej. Porucznik Stypuła zginął 22 lipca 1944 r. nad rzeką Wisińczą w walce z Sowietami. Dokładna lokalizacja jego pochówku została określona na podstawie wyników przeprowadzonych badań archeologicznych i historycznych pd nadzorem IPN.
Porucznik Wojciech Stypuła, ps. Bartek, był żołnierzem AK, utalentowanym poetą, harcerzem i dziennikarzem. Niezwykle barwną postacią, którego życiorys to idealny scenariusz na film.
Urodził się 28 listopada 1904 roku w Tarnawie Dolnej, powiat wadowicki. Ojciec Józef był nauczycielem wiejskim. Matka Julia ze Świerczewskich, pochodziła z Warszawy. Ojciec jej był uczestnikiem Powstania Styczniowego, emigrantem w Paryżu i dopiero po zmianie nazwiska wrócił do Warszawy. Dziadek Bartłomiej Świerczewski był w Powstaniu Listopadowym.
Wojtek ukończył czteroklasową szkołę ludową w Zembrzycach, potem uczył się w Gimnazjum im. Marcina Wadowity w Wadowicach, a maturę zdawał w gimnazjum w Żywcu. W latach 1924-1925 kształcił się w Szkole Podchorążych Piechoty. Służył w 43 pułku piechoty w Kowlu, a po przeniesieniu do rezerwy rozpoczął szkolenia w marynarce na S/S Niemen. W 1932 ukończył kurs dziennikarski w Gdyni. Od 1933 roku był instruktorem żeglarskim w Akademickim Związku Morskim w Jastarni. W 1934 wypływa jachtem „Eos" do Afryki i do Stanów Zjednoczonych z Wiesławem Ostoją-Wilczyńskim i z bratem Janem. Jacht rozbił się na skałach Bornholmu. Załoga się uratowała. W tym samym roku zdobył pierwsze miejsce w regatach w Szwecji w barwach AZM.
Od 1936 roku osiadł w Warszawie, gdzie trudnił się dziennikarstwem, pisał do Płomyka i Płomyczka. Wydał dwie miniaturowe książeczki dla dzieci. Mało kto wie, ale jest autorem wielu popularnych do dziś wierszyków jak m.in. „Miała baba koguta", czy „W poniedziałek rano kosił ojciec siano". W liście do matki z lipca 1939 pisze o dużych planach książkowych w wydawnictwie Przeworskiego.
Tuż przed II wojną prawdopodobnie wcielony do kontrwywiadu wojskowego. W legendach rodzinnych opowiada się o uprowadzeniu z Sopotu jakiegoś wyższego oficera niemieckiego. Okres okupacji do 1943 jest nieznany. Na początku 43 pojawia się u rodziny w Tarnawie. Opowiada siostrze o swoim pobycie w klasztorze w Górach Świętokrzyskich, gdzie się ukrywał . Od wiosny 1944 roku pojawia się w sztabie Zgrupowania Nadniemeńskiego pełni funkcję oficera BIP i do zadań specjalnych. Aktywnie uczestniczy w walkach AK z okupantem niemieckim i sowieckim. Zginął na tzw. Długiej Wyspie, w Puszczy Rudnickiej, 22 lipca 1944 roku zastrzelony przez sowietów z grupy poszukiwawczej NKWD.
Dyskusja: