NASTROJE BYŁY WYŚMIENITE
Niedziela (5.07), gorące przedpołudnie. Kolarze Lotto Aquila ścigają się na Mistrzostwach Polski w olimpijskiej konkurencji BMX w Nowej Soli. Nastroje są wyśmienite, co chwilę ktoś sięga po tytuł mistrzowski. Dwa złote medale lądują na szyi Mariki Kudry z Paszkówki (w kategorii juniorek oraz open), a po jednym złotym krążku wywalczają dla siebie bracia Biadaczowie (Kamil wśród młodzików, a Szymon w kategorii juniorów), a także Gustaw Gądela w Elicie.
Niemal w tym samym czasie w domu trenera naszych kolarzy i zarazem selekcjonera narodowej kadry BMX Andrzeja Kramarczyka rozgrywa się dramat. Świętujący sukcesy swoich zawodników Kramarczyk nagle otrzymuje telefon z informacją, że jego dom stoi w ogniu.
To był moment. Żona (była starosta Teresa Kramarczyk – przyp. red) wróciła z kościoła i jak zawsze zaparkowała w garażu samochód, od którego prawdopodobnie wybuchł pożar. Ogień zauważyła wnuczka, która poszła nakarmić koty. Gdy tylko otrzymałem informację o tym koszmarnym zdarzeniu, wsiadłem w samochód i przyjechałem do Stryszowa – opowiada nam Andrzej Kramarczyk.
Kiedy w końcu dotarł na miejsce, nie był w stanie już w niczym pomóc, jedyne co mógł zrobić, to zacząć liczyć straty. Najdotkliwsze zniszczenia to dwa samochody, prywatny i klubowy, a także wszystkie rowery do trialu, które miały służyć podczas zbliżających się w sierpniu Mistrzostw Europy w Alpago.
Z SAMOCHODÓW ZOSTAŁY TYLKO...OPONY
Rzeczoznawca pytał jak to się stało, że w samochodach nie spaliły się opony. Stało się tak dlatego, że auta stały w wodzie, którą gaszony był pożar i dlatego opony zostały nienaruszone, nie uszło z nich nawet powietrze. Reszta część samochodów została zniszczona doszczętnie, spaliły się nawet silniki i części aluminiowe – wyznaje nam trener kolarzy.
Ponadto, zniszczeniu uległo całe pomieszczenie klubowe, znajdujące się nad garażem, gdzie zawodnicy klubu często spali po powrocie z zawodów. Z powierzchni ziemi zniknęły m.in. banery, podium, dokumenty klubowe, meble, telewizor oraz kaski rowerowe.
Z majątku klubu pozostały jedynie rowery, które służyły kolarzom podczas niedawnego pokazu w Sopocie, jak również te, które zawodnicy zabrali na mistrzostwa Polski w Nowej Soli. Rodzina Kramarczyków szacuje straty na około 300 tysięcy złotych. Wyposażenia klubowego nie będzie jednak łatwo odkupić, ponieważ nie było ono ubezpieczone.
Dzwonili już do mnie m.in. z Polskiego Związku Kolarskiego oraz Ministerstwa Sportu, i oferują swoją pomoc. Mam nadzieję, że pomoże nam również burmistrz Wadowic. Przy okazji, dziękuję strażakom za ugaszenie pożaru, a także wszystkim sąsiadów, którzy pomagali w akcji – wyznaje selekcjonera narodowej kadry BMX.
Kramarczyk jednocześnie ubolewa, że w Stryszowie nie ma hydrantów, które znacznie ułatwiłyby akcje podczas pożarów.
Myślę, że to dobra lekcja na przyszłość i warto o tym pomyśleć – dodaje.
Dyskusja: