Na wakacjach byli w hotelu Ramada w miejscowości Mati, niedaleko Aten. Kobieta, jej partner i 9-letni chłopiec do Grecji pojechali z biurem podroży. Byli na wakacjach. Niestety, potwierdziły się informacje, że zmarli pochodzą z powiatu wadowickiego, ze wsi Wysoka pod Wadowicami.
Jak wynika z informacji greckich mediów, położony bezpośrednio nad morzem hotel z powodu ogarniających całą okolicę pożarów, był wieczorem ewakuowany. W powietrzu czuć był gęsty dym, a z minuty na minutę sytuacja się pogarszała. Ogień zbliżał się do budynków położonych nad brzegiem, w tym do hotelu, w którym przebywali Polacy.
Na małej kamienistej plaży były dwie łodzie, którymi uciekali przed ogniem turyści. Nie wszyscy uciekinierzy mogli się w nich pomieścić. Zdecydowano,że najpierw kobiety i dzieci. Mieszkanka Wysokiej wraz z 9-letnim synem wsiadła na jedną z nich. Mąż został na plaży z nadzieją, że najbliżsi się uratują. Ci, którzy zostali na brzegu, liczyli się z tym, że mogą zginąć od płomieni lub gęstego dymu.
Na łodzi było łącznie 10 osób. W pewnym momencie łódź oddaliła się niebezpiecznie od brzegu i zatonęła. Według greckich służb, łódź mogła wywrócić się podczas silnego wiatru, który nagle zmienił kierunek i zaskoczył ratujących się z pożaru. Wszystkie osoby, które na niej płynęły zginęły. Poszukiwania zaginionych trwały ok. 12 godzin.
Jak się dowiadujemy, gdy zaczął się koszmar w Mati turyści z Wysokiej kontaktowali się z rodziną w Polsce. Prosili o zorganizowanie pomocy. Tam na miejscu, panował dosłownie piekielny chaos.
Hotel Ramada w miejscowości Mati / źródło: travelplanet.pl
We wtorek (24.07) ok. godz. 10 wyłowiono ciała matki i dziecka z wody. Informacje o śmierci Polaków potwierdziło biuro podróży Grecos i Ambasada Polska w Atenach.
Polka, która wraz z synem zginęła w Grecji, przebywała tam na wakacjach razem z mężem. Mąż żyje i jest pod opieką biura podróży. Na miejsce jedzie ich najbliższa rodzina - poinformował Janusz Śmigielski z Biura Podróży Grecos.
Pozostali turyści tego biura, którzy przebywają w rejonie Attyki, to jest ok. 435 osób.
Jak się okazuje, turystów z naszych stron może być tam więcej. Bliscy i sąsiedzi martwią się o mieszkańców powiatu wadowickiego, bo, jak twierdzą, w tym hotelu mogły znajdować się ich rodziny. We wtorek nie można było się z niektórymi skontaktować.
Tak to wygląda. Chmura dymu z wielkiego pożaru w Grecji widziana w mieście Serik na wybrzeżu Turcji. Zdjęcie nadesłane przez @KacperJanik
Opublikowany przez Wadowice24.pl Wtorek, 24 lipca 2018
Nie ma na szczęście kolejnych doniesień o innych ofiarach z Polski. Pozostała część grupy, według zapewnień Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jest bezpieczna.
Tymczasem jak dowiedział się portal Wadowice24.pl, Prokuratura Rejonowa wszczęła już postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci matki i syna. W tej sprawie będzie współpracować z greckimi odpowiednikami.
W Grecji, w okolicy Aten, szaleją gigantyczne pożary. Według agencji Reuters, liczba ofiar pożarów w Grecji wciąż rośnie. Potwierdzono, że zginęło 74 osoby, a 187 zostało rannych, w tym 23 dzieci. Większość ofiar śmiertelnych to ludzie, którzy z powodu pożarów zostali uwięzieni w swoich domach lub samochodach, a pozostali utonęli w morzu, uciekając przed płomieniami. Ponad 700 osób, które chroniąc się przed żywiołem, utknęły na plażach i skalistych odcinkach wybrzeża, zostało uratowanych przez rybaków, grecką straż przybrzeżną i zwykłych urlopowiczów na pontonach.
Dyskusja: