Policja pod nadzorem prokuratury ustala, co tak naprawdę stało się w środę po południu (6.12) w Inwałdzie.
Wiadomo, że tuż po zmroku samochód osobowy potrącił tutaj mężczyznę, który prawdopodobnie przechodził przez jezdnię w kierunku znajdującego się po przeciwnej stronie trasy przystanku autobusowego.
Mężczyzna nieszczęśliwie wpadł pod auto kierowane przez 22-letnią kobietę. Uderzenie było na tyle silne, że pieszy stracił przytomność.
Widząc to przypadkowi przechodnie starali mu się pomóc i reanimować rannego. Szybko wezwano też pogotowie ratunkowe. Niestety, obrażenia były na tyle dotkliwe, że niespełna po pół godzinie mężczyzna zmarł.
Jak się dowiadujemy, do wypadku w Inwałdzie doszło na wysokości znajdującego się tutaj hotelu.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierująca autem marki peugeot jadąc od strony Andrychowa do Wadowic potrąciła śmiertelnie na oznakowanym przejściu dla pieszych 53-letniego mężczyznę. Kierująca była trzeźwa. Na miejscu zdarzenia trwają dalsze czynności policji z udziałem prokuratora - przekazała nam Agnieszka Petek, rzecznik prasowy Komendy powiatowej Policji w Wadowicach.
Ten odcinek drogi krajowej nr 52 w Inwałdzie należy do bardzo ruchliwych i niebezpiecznych. Już wielokrotnie dochodziło tutaj do potrąceń pieszych, w tym przypadków śmiertelnych.
Dyskusja: