Z czwartku na piątek (2/3.03) około godziny drugiej strażacy z Brodów pracowali przy usuwaniu skutków wichury, która przez cały dzień czyniła szkody nad powiatem.
Na jednej z dróg " na Solcy" zalegało powalone drzewo, ochotnicy musieli je pociąć i usunąć przeszkodę. W czasie tych prac zostali wezwani do pożaru poddasza w Kalwarii Zebrzydowskiej przy ul. Jana Pawła II. Już wtedy okazało się, że pali się dom jednego z ochotników.
Młody strażak musiał zmierzyć się z wyzwaniem, które tym razem dotyczyło bezpośrednio jego rodziny. Szczęśliwie jego najbliżsi znajdowali się tej nocy poza domem, w którym pozostał jedynie pies. Na miejsce wezwano strażaków z JRG Wadowice, OSP Kalwaria, Barwałd, Brody i Zebrzydowice.
Wstępnie mówiło się, że pożar był następstwem nawiania iskier z komina pod dach. Akcja gaśnicza była bardzo utrudniona ze względu na przewody elektryczne. Strażacy musieli poradzić sobie bez drabiny Magirus. Działania trwały prawie trzy godziny. Na szczęście uszkodzeniu uległo jedynie poddasze. Pomieszczenia mieszkalne zostały wywietrzone, a wcześniej sprawdzone pod względem stężenia czadu.
Mieszkańcom ( w budynku mieszkała też druga rodzina) i psu nic poważnego się nie stało. Po zakończeniu akcji okazało się, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej na poddaszu.
Tej samej nocy strażacy wyjeżdżali także do pożarów traw. Większości z tych akcji nie musiałaby się odbyć jeśli mieszkańcy zaprzestaliby podpalania nieużytków. W tym czasie pomoc ratowników może być potrzebna gdzie indziej.
Strażacy w okresie wiosennym alarmują.
Co roku przez ludzką głupotę płoną tysiące hektarów traw a w nich giną tysiące zwierząt. My mówimy stop! - czytamy w apelu strażaków z Zebrzydowic.
Dyskusja: