Przez głupi żart jakiegoś sobotniego imprezowicza służby porządkowe musiały wydać na naszych kieszeni spore pieniądze na akcję ratowniczą. W tym przypadku można mówić raczej o porządkowej, ale w świetle ostatnich wydarzeń w Europie, mundurowi wolą chuchać na zimne.
Co się więc stało w sobotę (23.03) około godziny 21:00 na moście w ciągu ul. Przemysłowej w Andrychowie?
Ktoś, na środku mostu, ustawił kartonową tubę wypełnioną słomą i trocinami, a następnie podpalił. Z tuby unosił się niewielki dym - poinformował nas Krzysztof Cieciak, oficer prasowy Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Wadowicach.
Bliżej niezidentyfikowany obiekt trzeba było jednak najpierw sprawdzić. Na miejsce wezwano specjalistów od pirotechniki, którzy określili stopień zagrożenia. Dopiero po ich pracy straż mogła przystąpić do gaszenia.
Zdarzenie to mogło być zagrożeniem w ruchu kołowym, dlatego na czas trwania akcji zamknięto most.
Ten głupi żart, który wymusił działania służb, kosztował podatników sporą sumę. Trwają czynności zmierzające do znalezienia osoby odpowiedzialnej za to zamieszanie.
Dyskusja: