Wydobywający się dym z terenu zakładu Kolmar w Tomicach zauważono w niedzielę (3.01) o godzinie 8:03, strażacy zostali zaalarmowani trzy minuty później. Okazało się, że płoną trociny w silosie.
Pojemnik o szerokości 8 metrów i wysokości 10 metrów wypełniony był tym materiałem prawie w całości. Strażacy użyli drabiny by dostać się do tak zwanych otworów technicznych.
Zadanie polegało na wyciągnięciu zawartości na zewnątrz i ugaszenie ognia - informuje nas Krzysztof Cieciak, oficer prasowy Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Wadowicach.
Jak dodaje strażak, zadanie było bardzo utrudnione przez ogromne zadymienie. Ratownicy używali aparatów powietrznych chroniących ich drogi oddechowe.
Akcja trwała bardzo długo, dlatego podjęto decyzję o wycięciu dwóch otworów w ścianach silosu. To miało przyspieszyć działania strażaków. I właśnie podczas wydobywania kolejnej partii trocin z nowo powstałego otworu doszło do nagłego i intensywnego zapłonu, w którym poparzony został ochotnik z OSP w Radoczy.
Strażak ma poparzony 1% twarzy. Są to oparzenia 1 i 2 stopnia - dodaje rzecznik prasowy straży pożarnej.
W związku z tym, że akcja się przedłużała na miejscu trzeba było wymieniać ratowników. Łącznie w akcji wzięło udział 107 strażaków, a w tym 10 zastępów z JRG ( 15 ratowników), 12 zastępów z OSP (wpisanych do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego) łącznie 61 ratowników oraz 5 innych zastępów OSP, które zadysponowały 31 strażaków.
Strażacy przez 17,5 godziny ( do godz. 1.36, w poniedziałek) opróżniali silos i przelewali wodą jego zawartość. Dodatkowo paliły się także deski w okolicach mieszacza trocin pod silosem. I to właśnie tutaj zlokalizowano źródło problemu.
Prawdopodobną przyczyną zapłonu było zatarte łożysko w mieszaczu trocin - poinformował nas Krzysztof Cieciak.
Fot. komentarze disqus.com
Dyskusja: