Parkowanie pod chmurką wiąże się z zagrożeniami, o których wielu kierowców nie zdaje sobie sprawę. Jasne, że od czasu do czasu pojawi się jakiś złośliwiec, który porysuje lakier, ale niestety przypadków wandalizmu jest w naszym rejonie coraz więcej. Figlarze mają coraz więcej pomysłów na to, jak zaszkodzić innym.
Klika dni temu nieznani sprawcy niszczyli karoserie samochodów zaparkowanych w publicznych miejscach w Andrychowie. Policjantom, pomimo wielu wysiłków, nie udało się ich złapać. Kilkunastu kierowców jednak zostało pokrzywdzonych, a ich samochody nie wyglądają dziś tak, jak dawniej.
Teraz do kolejnego incydentu doszło w Jaroszowicach pod Wadowicami. W weekendową noc ktoś oblał farbą zaparkowanego tutaj osobowego Rovera. Farba pokryła znaczny procent karoserii.
Myślałem, że zawału dostanę jak rano zobaczyłem nasze auto. Na szczęście farba zeszła po trzech godzinach mycia rozpuszczalnikami. Była jeszcze świeża, ale gdyby wyschła nic byśmy nie zrobili - opowiada nam właściciel samochodu.
Sprawa została zgłoszona na policję, ta podobno już szuka sprawcy lub sprawców. Okazuje się, że przypadki wandalizmu w Jaroszowicach już zdarzały się w niedalekiej przeszłości.
Nie mamy wrogów, żeby to było z zemsty. Rozmawiałem z ludźmi wracającymi z kościoła, to mówili, że ktoś kilka tygodni wcześniej wyrwał płotek koło boiska przy rzeczce i powyrywał znaki. Ludzie mówią, że to przez „osiemnastki – dodaje właściciel auta.
To nie koniec dziwnych zjawisk w Jaroszowicach. Również w weekendową noc w tej miejscowości nieznany sprawca pozbawił akumulatorów koparki stojące na placu budowy nowej sali gimnastycznej. Wygląda na to, że figlarz z Jaroszowic ma bogatą wyobraźnię i musi być bardzo wkurzony na otaczający go świat.
{gallery}JAroszowiceWandalizm{/gallery}
Fot./źródło: Facebook
Dyskusja: