Pod koniec września na wadowicki SOR trafił chłopiec z urazem nogi. Do szpitala przywieźli go rodzice. Był środek nocy. Mężczyzna przez kilkadziesiąt minut próbował nawiązać kontakt z lekarzem dyżurnym, niestety bezskutecznie. A dziecko cierpiało.
Nie miał zamiaru pozostawić tej sprawy w ten sposób. Wezwał na miejsce policję, która ustaliła, że pomiędzy mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań.
Wyskoczył ktoś z wulgaryzmami w moim kierunku, dlaczego mu przeszkadzam i dlaczego nie daję mu odpocząć - opowiada dziennikarzom Radia Zet ojciec chłopaka.
Sytuacji przyglądało się więcej osób. Próbowali nawet uspokoić lekarza, ale ten, według relacji rzecznika małopolskiej policji Mariusza Ciarki, zaczął im ubliżać.
Policja zrobiła swoje, tak samo jak kierownictwo szpitala. Jak donosi Radio Zet ten sam "lekarz wcześniej odesłał rodziców z ranną dziewczynką, nawet nie badając dziecka".
Dyrektor szpitala Józef Budka przyznaje dziennikarzom, że na jego biurko trafiło wcześniej kilka skarg na doktora Zbigniewa Ł., jednak ostatnie wydarzenia przelały czarę goryczy. Jak zapowiedział, jeszcze w tym miesiącu zamierza zwolnić go z pracy.
Ja tylko mogę przeprosić pacjentów, którzy spotkali się z takim zachowaniem - powiedział reporterowi Radia ZET Przemkowi Tarankowi dyrektor szpitala.
Dyskusja: