Ponieważ sytuacja powtarza się cyklicznie policja prosi o nagłośnienie tych spraw częściej niż zwykle. O co chodzi? Otóż chodzi o naciągaczy, którzy chcą wykorzystać ludzką nieuwagę. Jeszcze niedawno pisaliśmy o fali telefonów od osób podających się za członka rodziny, którzy znaleźli się " w nagłej sytuacji wymagającej zainwestowania pewnej sumy pieniędzy".
Tak zwani "wnuczkowie" obdzwaniali najpierw Andrychów , a potem Wadowice. Zawsze dzwonią do osób starszych na telefony stacjonarne. Choć w ciągu dwóch dni tych zgłoszeń było kilkanaście, oszustom nie udało się osiągnąć celu.
Jak się okazuje nie odpuszczają i znowu przystąpili do akcji. Nagłośnienie ich działań przez media spowodowało, że szukają nowych "zaskakujących" rozwiązań.
W środę (8.07) działali na terenie Andrychowa.
Policja otrzymała około 5 zgłoszeń - poinformowała nas Elżbieta Goleniowska-Warchał, rzecznik wadowickiej policji.
Scenariusz żywcem przypomina ten sprzed kilku tygodni. Oszuści najpierw próbują swoich sił w Andrychowie , później w Wadowicach. Dlatego już teraz lepiej poinformować seniorów rodów o telefonach, w których dzwoniący podaje się za agenta... Centralnego Biura Śledczego (!).
Policja apeluje aby w takich sytuacjach od razu poinformować funkcjonariuszy. Pamiętajmy też, aby spraw finansowych nie "załatwiać na telefon", a funkcjonariusze policji , tym bardziej CBŚ, nie mają w zwyczaju prowadzenie działań dochodzeniowych "przez telefon".
Wnuczek jako agent CBŚ to nie jakaś nowość. Już kilka lat temu oszuści "ćwiczyli" ten sposób na mieszkańcach większych miast.
Najpierw poszkodowani odbierali telefon od rzekomego wnuczka lub innego członka rodziny z prośbą o pożyczenie pieniędzy. Po zakończonej rozmowie dzwoniła osoba podająca się za policjanta CBŚ lub policjanta operacyjnego, który informował, że prowadzona jest akcja przeciwko oszustom. "Policjant" prosił starsze osoby o pomoc w ich ujęciu – tłumaczył portalowi tvn24.pl Maciej Święciechowski z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Jeżeli pokrzywdzone osoby nie miały pieniędzy w domu, były namawiane do pójścia do banku i wzięcia kredytu.
Wypłacone pieniądze były przekazywane oszustom, którzy - jak zapewniano - niedługo po tym mieli być zatrzymani. Oczywiście żadnych zatrzymań nie było i kontakt z "policją" się urywał – dodał Święciechowski.
W ten sposób, pod koniec czerwca tego roku, w Poznaniu oszust wyłudził od 74 -letniej mieszkanki Poznania, 150 tys. zł.
Dyskusja: