Karina Płaszczyca: Niedawno zdobyliście Mont Blanc (4810 m n.p.m.)...
Przemek Żmuda: Tak, udało nam się to 13 września.
Czy trudno tego dokonać?
Przemek Żmuda: Jak już się wyszło, to nie (śmiech). A tak poważnie... to nie jest takie proste...
Może inaczej... Gdyby komuś dziś zamarzyło się zdobywać taki szczyt, jak trzeba by się do tego zabrać?
Przemek Żmuda: Nasza przygoda zaczęła się od wypraw w niższe góry. Na początku były to Beskidy, Tatry. Gdy się wciągnęliśmy w temat, przyszedł czas na kursy mające na celu podniesienie naszych umiejętności (kurs skałkowy, zimowy kurs turystyki wysokogórskiej). Po takim przygotowaniu ruszyliśmy na wspinaczkę w skały i następnie w Tatry latem i zimą. Trzeba też było oczywiście zadbać o należytą kondycję fizyczną (biegi, także maratony).
Co ze sprzętem? Czy to kosztowna sprawa?
Przemek Żmuda: Ufff... Szkoda gadać. W niższe góry można się wybrać bez kosztownego wyposażenia. Im wspinasz się wyżej, tym więcej środków to pochłania. Istotne jest też posiadanie ubezpieczenia, o którym często ludzie zapominają.
Jaki był następny krok - co po Tatrach?
Przemek Żmuda: Pierwszy wyjazd w Alpy - Austria - Großglockner (3798 m n.p.m.). Następny był Matterhorn (4478 m n.p.m.). Ostatnio zdobyliśmy Mont Blanc.
Jak wyglądało zdobycie samego szczytu?
Przemek Żmuda: Sam atak szczytowy był prowadzony ze schroniska Refuge du Goûter 3815 m n.p.m. Udało się go zdobyć w trzeciej próbie. Pierwsze dwie zakończyły się na wysokości około 4100 m n.p.m. Przez załamanie pogody nie było sensu ryzykować zdrowiem i życiem. W trzeciej próbie trafiliśmy na ładną pogodę i zaczęliśmy o godz. 4:00 razem z kilkoma ekipami wspinaczy. Po dotarciu do schronu Vallota 4362m n.p.m., zaczęła się pogarszać pogoda. Pozostałą drogę na szczyt pokonaliśmy przy silnym wietrze wraz z opadami śniegu. Na szczycie wiatr osiągał prędkość w porywach do 60 km/h. Po zrobieniu kilku zdjęć zaczęliśmy jak najszybciej schodzić w dół. Cała droga ze schroniska na szczyt i z powrotem zajęła nam nieco ponad 8 godzin.
Ile osób liczy Wasza ekipa?
Przemek Żmuda: W sumie jest nas pięciu. Wspinamy się wspólnie od czterech lat. W skład naszej ekipy wchodzą: Łukasz Bugiel "Bugi" 35 l.- z zawodu górnik pracujący w KWK Bolesław Śmiały w Łaziskach Górnych; Mariusz Oska "Mario" 33 l. –kelner w Restauracji Silesia w Mikołowie, Michał Kasprowski "Kaper" 33 l. - student WSB w Gliwicach, pracownik Dunlop Conveyor Belting; Daniel Macioł "Dunia" 37 l. – dyrektor ds. współpracy z Dostawcami Samochodowymi Idea Leasing SA; Przemysław Żmuda "Przemo" - 33 l., pracuje jako doradca klienta w salonie łazienek.
Jak sami mówią, łączy ich miłość do gór i chęć zdobywania coraz to wyższych szczytów. Góry to to, co pozwala im zapomnieć o codziennych trudach i problemach .
Jakie są ich plany na przyszłość? W roku 2018 planują wyprawę na wschód- Kazbek 5033m n.p.m. i Elbrus 5642 m n.p.m. Jednak wiele zależy od tego, czy zbiorą odpowiednie środki na wyprawę. Ich ostatnia wyprawa kosztowała około ośmiu tysięcy złotych. Ta będzie pięciokrotnie droższa. Dlatego stale szukają sponsorów.
Jeżeli wśród Czytelników znajdują się osoby mogące nas wspomóc, prosimy o kontakt z Redakcją lub na email p.zmuda@interia.eu– mówi nam Przemek.
Ich poprzednią wyprawę wsparli: MCE - Małopolskie Centrum Ekologiczne, Urząd Miasta Łaziska Górne , MWM Cars , Auto Centrum Rafał i Damian Sikora, Hotel i Restauracja Mocca D'oro , Prado Transport i Spedycja Sp. z o.o. Sp.K i WSB- Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa .
{gallery}PrzemekZmudawyprawa{/gallery}
Dyskusja: