Jeśli wierzyć burmistrzowi Mateuszowi Klinowskiemu, to w Berlinie rozstrzygają się dziś sprawy przyszłości Wadowic i Polski, a ściślej w siedzibie niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, czyli Auswärtiges Amt przy Werderscher Markt 1 (dawny Bank Rzeszy).
To właśnie tutaj burmistrz Mateusz Klinowski prowadził kilka dni temu ważne rozmowy podczas - jak to nazwał - "roboczej wizyty" z... "przedstawicielami departamentu Europy Środkowej".
A my z kolei rozmawiamy o teraźniejszości i przyszłości Wadowic oraz Polski z... przedstawicielami departamentu Europy Środkowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych Niemiec, gdzie jesteśmy z roboczą wizytą - napisał na Facebooku włodarz miasta.
Sprawa "berlińskiej wyprawy" wywołała zainteresowanie internautów, głównie jednak krytyczne.
Burmistrz 20 - tysięcznego miasta z "roboczą" wizytą w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Niemiec rozmawia o przyszłości...Polski? Jakie trzeba mieć ego i brak wyczucia proporcji, żeby tak opisywać swoją zagraniczną wycieczkę? Nastawienie na PR "zawsze i wszędzie" powoduje odlot ...w Kosmos i to chyba bez wspomagania? - napisał burmistrzowi Henryk Odrozek, były radny Rady Miejskiej w Wadowicach.
Zdaniem burmistrza takie komentarze to objaw "zżerającej zazdrości", bo jego praca przecież "polega na reprezentowaniu kraju", choćby nawet w niemieckim MSZ. Mateusz Klinowski nie widzi w tych rozmowach nic niestosownego.
Ale dla równowagi... czy słyszał ktoś, by burmistrz jakiegokolwiek niemieckiego miasteczka konsultował przyszłość własnego kraju lub swojego miasta w polskim MSZ?
Oczywiście w dziejach Polski mamy mnóstwo przykładów, kiedy to"politycy konsultowali" przyszłość naszego kraju w zagranicznych ambasadach z obcymi rządami, również z Niemcami. Jednakże podręczniki historii dla dzieci wskazują, że nie były to działania, z których należałoby brać przykład.
Mateusz Klinowski tymczasem nie ukrywa, że jest pod dużym wrażeniem "niemieckiego ładu", czego dowiadujemy się z jego kolejnych doniesień.
Typowe niemieckie centrum miasta: starodrzew i morze rowerów. Za to właśnie lubię ten kraj i tego brakuje mi w Polsce - szacunek do własnej przyrody i mądre planowanie miast, co przekłada się na spadającą w nich liczbę samochodów - relacjonuje Mateusz Klinowski.
A Wy jak to widzicie, czy "niemiecki kierunek" ma szansę stać się przyszłością Wadowic?
Dyskusja: