FIASKO KONKURSU NA KOMENDANTA
Tego w wadowickim ratuszu chyba się nie spodziewano. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, konkurs na stanowisko komendanta Straży Miejskiej zakończył się fiaskiem.
Jak się okazuje, szeryf strażników u burmistrza Klinowskiego to wcale nie jest aż tak atrakcyjna praca, skoro nikt się nie zgłosił. Burmistrz ogłosił więc kolejny konkurs, ale warto się zastanowić, czy w Wadowicach nie mamy do czynienia z prawdziwym kryzysem tej służby?
Wakat na tym stanowisku to efekt odwołania przez burmistrza dwa miesiące temu wieloletniego komendanta Bogusława Brańki (na zdjęciu).
Decyzja ta okazała się o tyle kontrowersyjna, że dotychczasowy komendant cieszył się wśród mieszkańców zaufaniem. Jednocześnie przez lata pracy na rzecz miasta wypracował sobie autorytet potrzebny dla tej służby. Nie do końca wiadomo, co poróżniło obu panów.
To już trzeci mundurowy, który musiał pożegnać się z pracą w Straży Miejskiej. Wcześniej służbę opuściło dwóch innych pracowników.
W opinii wielu mieszkańców, straż miejska pod rządami Mateusza Klinowskiego stała się służbą, która nie tylko ma pilnować porządku w mieście, ale również realizować jego "rewolucyjne pomysły w mieście".
CZY TO JUŻ KRYZYS?
Jednocześnie nie trudno zauważyć, że represyjna polityka Klinowskiego znacznie różni się od nadzoru nad tą służbą poprzedniej burmistrz Ewy Filipiak. W Wadowicach strażnicy miejscy zostali wystawieni na szereg prób, które wymagały od nich większej dyspozycyjności i zaangażowania. Przykładów nie brakuje.
Całe miasto oglądało niedawno, jak strażnik miejski w dość "akrobatyczny sposób" mierzył metry do restauracji Ogrodowa, która została zamknięta przez właścicieli, ponieważ burmistrz nie chciał przedłużyć dla niej koncesji.
Widzieliśmy też strażników miejskich w akcji, jak "bezpardonowo" przeganiali z zebrań wiejskich Elżbietę Łaski. Cały czas toczy się śledztwo, które prowadzi prokuratura w Oświęcimiu, a które ma wyjaśnić, czy burmistrz Klinowski wydając wtedy swoje rozkazy strażnikom nie przekroczył swoich uprawnień.
Swego czasu mundurowi z ratusza zabezpieczali w wiadomy sposób inną "wojnę Klinowskiego" z właścicielami kawiarni Aromat Cafe, których chciał eksmitować z lokalu wynajmowanego w rynku.
Straż Miejska wysyłana jest też regularnie do kontroli domów mieszkańców, by szukać w nich nielegalnych śmieci spalanych w piecach. Statystykami kolejnych ukaranych mandatami mieszkańców burmistrz chwali się potem publicznie.
W 2018 WCALE NIE MUSI BYĆ LEPIEJ
Obecnie w Straży Miejskiej pracuje pięć osób. Oprócz konkursu na komendanta burmistrz ogłosił, że nadal szuka jeszcze dwóch strażników, ale i tu nie ma tłumu chętnych.
Dyspozycyjność wobec władzy i wypełnianie jej czasami kontrowersyjnych rozkazów mogą być zatem czynnikiem, który stanowi dziś o kryzysie tej służby w Wadowicach i nieatrakcyjności pracy w Straży Miejskiej.
Dodajmy, że nadchodzący rok dla strażników miejskich wcale nie musi być spokojniejszy. Prawdopodobnie finał znajdą kontrowersyjne sprawy, w których brali dotychczas udział.
2018 to również rok wyborczy, a doświadczenia polskich samorządów pokazują, że rządzący niezależnie od barw politycznych nie rzadko mają pokusę, by angażować mundurowych w różne pomysły "okołowyborcze".
Dyskusja: