Rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział PAP, że po zakończeniu badań w szpitalu w Oświęcimiu "można stwierdzić, że stan zdrowia pani premier jest dobry". Poinformował też, że szefowej rządu nie stało się nic poważnie zagrażającego jej zdrowiu i życiu, a obrażenia to głównie stłuczenia i otarcia związane z tym, że premier miała zapięte pasy.
Było uderzenie, w związku z tym automatycznie to uderzenie wywarło określony wpływ na panią premier. Między innymi z tego powodu, że pani premier była zapięta w pasy, jest obolała - powiedział Bochenek.
Po badaniach w oświęcimskim szpitalu, w piątek przed północą premier została przewieziona śmigłowcem LPR do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Dyrektor LPR Robert Gałązkowski podał, że w trakcie lotu nie doszło do jakiejkolwiek zmiany jeżeli chodzi o stan zdrowia premier. Została ona przekazana zespołowi szpitalnego oddziału ratunkowego.
Wicedyrektor szpitala w Oświęcimiu Andrzej Jakubowski powiedział, że decyzja o przewiezieniu Szydło do Warszawy została podjęta w porozumieniu z nią, a także ze względów medycznych i logistycznych.
Wykonaliśmy wszelkie badania pacjenta, które są zgodne ze standardem leczenia pacjenta po urazie, łącznie ze szczegółowymi badaniami obrazowymi. (...) Zawsze w takim przypadku wykonuje się badania głowy i tułowia. Pacjent w urazie wielomiejscowym powinien być szczegółowo zdiagnozowany. (...) Stan pani premier był stabilny. Nie ma żadnego bezpośredniego zagrożenia. Jest z nią pełny kontakt – dodał.
Jakubowski powiedział, że po przewiezieniu do szpitala premier czuła dolegliwości bólowe, ale "istotnych skarg nie zgłaszała". Przyznał, że trudno mu odpowiedzieć na pytanie, jak długo Beata Szydło będzie przebywała w szpitalu.
W pierwszym dniu nie można nic takiego powiedzieć - wyjaśnił.
Prócz premier Szydło rannych zostało dwóch funkcjonariuszy BOR, w tym kierowca. Obaj trafili do szpitala w Oświęcimiu.
Mają urazy wielomiejscowe, szczególnie kończyn - powiedział Jakubowski.
/źródło: kurier.pap.pl
Dyskusja: