W RATUSZU JUŻ PO CICHU NAD TYM PRACUJĄ
Żadnych projektów oficjalnie nie ma, więc można powiedzieć, że to tylko spekulacje, ale liczby nie kłamią. Wadowice zamierzają w najbliższych latach wydać więcej na odbiór śmieci - wynika z projektu budżetu na nowy rok burmistrza Mateusza Klinowskiego. To oznacza, że gmina musi zebrać więcej pieniędzy od mieszkańców. Nieuchronnie więc wadowiczan czeka podwyżka, jeśli urzędnicy burmistrza nie wymyślą jakiegoś innego modelu.
We wtorek (22.11) w ratuszu otwarto koperty, a właściwie jedną kopertę z ofertą na odbiór śmieci od 1 stycznia 2017. W grudniu wygasa kontrakt z konsorcjum firm Empol i Eko na wywóz odpadów. Jedyną ofertą, jaka w tej chwili jest na stole, jest ta konsorcjum Empol z Tylmanowej i MPGO z Krakowa. Opiewa ona na 10,5 mln zł przez najbliższe dwa i pół roku. Aby sfinansować tę usługę, miasto będzie musiało podnieść opłaty dla mieszkańców.
W tej chwili stawka miesięczna w Wadowicach wynosi 5,70 zł od osoby za śmieci segregowane i 12 zł za odpady niesegregowane.
Podczas gdy dotychczasowe wpływy z podatku śmieciowego wynosiły ok. 3 mln złotych rocznie, to w projekcie budżetu na 2017 burmistrza zakłada kwotę ok 4,3 mln. Wpływy z tego tytułu mogą wzrosnąć wyłącznie w dwóch wypadkach - albo wzrosła liczba podmiotów zmuszonych do jego płacenia, albo wzrośnie stawka tego podatku. Gdyby brać pod uwagę ofertę z wczorajszego przetargu, zaproponowaną przez Empol to wzrost wyniesie minimum 45%. Burmistrz może także unieważnić przetarg, ale biorąc pod uwagę iż oferta Empolu była jedyna, trudno oczekiwać iż kolejna będzie jakoś znacząco niższa - analizuje dla Wadowice24.pl bloger Marcin Gładysz, który od dłuższego czasu opisuje lokalną gospodarkę odpadami w internecie.
Dziś w Wadowicach 4-osobowa rodzina (rodzice plus dwójka dzieci) odprowadza rocznie do gminy 273,6 zł z tytułu opłaty śmieciowej. Jeśli podwyżka miałaby wynosić około 45 procent, to wówczas ta sama rodzina zapłaci rocznie 396,45 zł, czyli o 122 złote więcej.
RADNI NIC NIE ZROBIĄ, PODWYŻKĘ PRZEGŁOSUJĄ
Taka podwyżka znacznie uderzyłaby więc po kieszeni rodziny z dziećmi w modelu 2+1 i 2+2, które nie korzystają z ulg dla rodzin wielodzietnych. Co ciekawe to największy elektorat, ludzi wieku 30-50 lat. Elektorat, który dwa lata temu wybrał Klinowskiego na burmistrza. Ten jednak negatywnym obiorem się nie przejmuje, bo prawdopodobnie liczy na to, iż "jego wyborcy" wybaczą mu, że sięgnie do ich kieszeni.
W Radzie Wadowic Klinowski ma dziś większość, a sami radni przyjmując budżet na przyszły rok niejako wyrażą zgodę na "podwyżkę". Jak dotąd zresztą żaden z radnych nie oponuje przeciwko zwiększeniu opłat z tytułu odbioru śmieci. Głosowanie w sprawie taryf wydaje się więc czystą formalnością. Nawet w ławach opozycji nie słychać stanowczego veta przeciw podniesieniu opłat.
Ogólnopolski trend pokazuje, że opłaty były zniżone, więc również my musimy się z tym zmierzyć. Należy jednak pilnować, aby opłata była możliwa do zapłacenia przez wszystkich mieszkańców - podwyżka nie może być horrendalnie wysoka - uważa tymczasem radny Paweł Janas z Nowoczesnej.
NIK ALARMOWAŁ: "W POLSCE PODWYŻKI OPŁAT ZA ŚMIECI NIEUZASADNIONE"
Warto przypomnieć. W zeszłym roku najwyższa Najwyższa Izba Kontroli alarmowała, że drakońskie podnoszenie opłat za śmieci przez samorządy nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia.
Obowiązująca od 2012 r. znowelizowana ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach spowodowała, że to gminy stały się właścicielem odpadów komunalnych. Ustawa nałożyła na nie obowiązek przygotowania oraz wdrożenia systemu, który zapewni selektywne zbieranie odpadów, doprowadzi do ograniczenia składowania i w konsekwencji umożliwi jak najlepsze ich zagospodarowanie, zapobiegając nielegalnemu pozbywaniu się śmieci. Kontrola NIK wykazała, że żaden z celów znowelizowanej ustawy nie został zrealizowany w pełni, a co za tym idzie nowy system gospodarowania odpadami nie funkcjonuje właściwie.
Kontrolerzy NIK zauważają, że po dwóch latach funkcjonowania nowego systemu koszty gospodarowania odpadami rosną, zamiast spadać. Więcej za wywóz śmieci niż przed uruchomieniem nowego systemu, płacą z reguły mieszkańcy miast, nawet ci, którzy zadeklarowali segregowanie odpadów. Dzieje się tak, bo gminy nadal nie potrafią rzetelnie oszacować ilości odpadów komunalnych wytwarzanych na ich terenie i większość z nich asekuracyjnie zawyża te wielkości. Samorządy wolą bowiem przeszacować wysokość opłat pobieranych od mieszkańców, niż później dopłacać z własnych budżetów. Tymczasem według obowiązujących przepisów system powinien funkcjonować na zasadzie samofinansowania, tzn. jego koszty należy pokrywać ze środków uzyskanych przez gminę z opłat od właścicieli nieruchomości.
Kontrolerów NIK niepokoi także ryczałtowa forma wynagradzania firm odbierających i zagospodarowujących odpady. Taka jest właśnie w Wadowicach. Aż 61 proc. gmin w Polsce, które odpowiedziały na kwestionariusz NIK, wybrała formę rozliczania, w której płaci stałą cenę, niezależną od masy, struktury i ilości odpadów komunalnych.
POSEŁ WSKAZUJE, ŻE MOŻEMY MIEĆ DO CZYNIENIENIA Z AFERĄ
Dodatkowo NIK zauważa, że w kolejnych rozpisywanych przez gminy, przetargach koszty zagospodarowania odpadów rosną. W Wadowicach, jeśli byśmy założyli, że burmistrz podpisze nowy kontrakt z Emopol/MPGO Kraków - to kontrakt za odbiór śmieci od mieszkańców tylko w ciągu dwóch lat jego kadencji wzrośnie z 6 do 10,5 mln zł.
Spółka Empol to ta sama, która jest razem z gminą wspólnikiem spółki EKO i ma 51 procent udziałów w wysypisku śmieci w Choczni, które burmistrz Klinowski chce ostatnio sprzedać właśnie Empolowi. W środę radni mają zdecydować, czy zgodzić się na tę transakcję.
Z ostatniej chwili. Jak się dowiadujemy, poseł Józef Brynkus z Kukiz'15 złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie planowanej transakcji miasta z Empolem i zamiaru sprzedaży udziałów w wysypisku. Chodzi o wycenę udziałów gminy , która przedstawił radnym burmistrz Klinowski. Wycena udziałów opiewa na 6 mln zł.
Moim zdaniem wycena została przeprowadzona może być zaniżona i dlatego warto, by prokuratura dokładnie przyjrzała się temu, chodzi przecieć o majątek gminy - mówi nam poseł Józef Brynkus.
Dyskusja: