Mateusz Klinowski pisze do mieszkańców na swojej oficjalnej stronie internetowej o „protestach komunikacyjnych", które rozgrzewają ostatnio miasto. Burmistrz w opublikowanym w sobotę (30.04) stanowisku zapowiada, że nie wycofa się ze zmian i będą kolejne.
Uruchomienie nieczynnego dworca autobusowego było pierwszym krokiem do pozyskania dworca PKP, a następnie urządzenia centrum przesiadkowego. Wart 1 mln zł dworzec właśnie przejęliśmy nieodpłatnie na własność i przystępujemy do jego rewitalizacji. Jeżeli wszystko się uda, za kilka lat będziemy wreszcie podróżować w europejskich warunkach, także koleją. Potwierdza to słuszność zaproponowanego przeze mnie Radzie Miejskiej i przyjętego przez nią rozwiązania. - informuje na swojej stronie internetowej burmistrzklinowski.pl we wpisie pt. „Protesty Komunikacyjne".
Burmistrz wyjaśnia, że likwidacja przystanków spowodowana była między innymi skargami pasażerów oraz policji, która w swoich pismach w 2015 roku wskazywała na niemożliwość zagwarantowania w istniejących warunkach przestrzegania prawa przez przewoźników.
Cudownym zrządzeniem losu, jakie często występują w naszym kraju, wszyscy nagle o tych problemach „zapomnieli". Do Urzędu Miejskiego wpłynęło więc kilka protestów: pracowników ZZOZ zmobilizowanych przez ordynatora T. Czopka, który przy zlikwidowanym przystanku ma aptekę, sklepikarzy na czele z właścicielem sklepu rowerowego, na którego zapleczu parkował jeden z przewoźników, oraz mieszkańców z os. Pod Skarpą – wylicza burmistrz.
Kinowski twierdzi też, że bezpłatne połączenie szpitala z dworcem czyli tzw. „darmowy bus", nie był jego pomysłem, ale części radnych, a on wcale nie widział konieczności istnienia takiego połączenia.
Każda decyzja dotycząca życia miasta z zasady wywołuje protesty – jedni mieszkańcy na niej korzystają, inni tracą. Podejmowane przez burmistrza decyzje powinny więc mieć solidne uzasadnienie i zmierzać do korzystnego bilansu zysków i strat dla całej lokalnej społeczności. Ewa Filipiak nie była w stanie takich decyzji podejmować, tchórzliwie bojąc się o swój stołek - pisze Klinowski.
W swoim oświadczeniu odnosi się też do protestu kupców, którzy w marcu manifestowali na placu Kościuszki,a teraz ściga ich policja. Zdaniem burmistrza to „wątek komediowy".
W proteście przeciwko zmianom w organizacji przystanków bus zorganizowano kilkuosobową demonstrację, której organizator do dzisiaj się do niej nie przyznaje. Prowadził ją (zbiegiem okoliczności?) pracownik posła Józefa Brynkusa (Kukiz'15). Uczestnicy tego zgromadzenia przedstawiają się obecnie jako ofiary jakichś nieokreślonych, policyjnych represji. Poseł Brynkus osobiście przepytuje Policję, kto stoi za represjami, sugerując, że jest to Urząd Miejski, który o demonstracji nawet nie wiedział. Na tym i składaniu kwiatów z poprzednimi władzami Wadowic kończy się dotychczasowy wkład posła w rozwój gminy. I więcej po tym pośle raczej bym już nie oczekiwał... - napisał burmistrz Wadowic.
Całe stanowisko burmistrza Wadowic TUTAJ.
Dyskusja: