Wybory odbędą się w niedzielę 6 grudnia. Głosowanie zorganizowano w trzech sołectwach w Jaroszowicach, Ponikwi i Gorzeniu Górnym.
W Jaroszowicach głosowania nie będzie, ponieważ na apel burmistrza Mateusza Klinowskiego nikt nie odpowiedział i nie zgłosił swojej kandydatury.
W Ponikwi zgłosił się natomiast dotychczasowy sołtys Andrzej Cupek. Tak więc niedzielne głosowanie jest tutaj tylko formalnością, bo wystarczy że sołtys zagłosuje sam na siebie i wygra.
Z kolei w Gorzeniu Górnym zgłosiły się dwie osoby dotychczasowy sołtys Jan Kubera i Justyna Szczecińska.
Przypomnijmy. Do tej pory sołtysów wybierano bez większych ceregieli na zebraniach wiejskich. Teraz wprowadzono cały szereg zapisów o rejestracji kandydatów, spełnienia wymogów rejestracji, zasad prowadzenia kampanii wyborczej i jej finansowania, przeprowadzenia wyborów tajnych przy urnach, zgłoszenia mężów zaufania, a nawet są przepisy o protestach wyborczych.
Burmistrz Mateusz Klinowski nie zapomniał nawet o określeniu stawek dla członków komisji wyborczej, która będzie liczyć głosy. Wynoszą one od 100 do 150 złotych za całodzienną pracę.
Sądząc po dotychczasowym zainteresowaniu tymi wyborami frekwencja w nich może być... niewielka. To stawia pod znakiem zapytania w ogóle sens przeprowadzania wyborów powszechnych na sołtysa jak na prezydenta RP.
Koszty organizacji takiego głosowania są niewspółmierne do efektu i zainteresowaniami wśród przez mieszkańców, którzy przyczajeni są do tradycyjnej formuły wyboru sołtysa przez zebranie wiejskie. Same zaś kompetencje sołtysa nie wymagają organizacji wyborów w tak rozszerzonej formule.
Dyskusja: