Ekolodzy tryumfują, ośrodek narciarski Czarny Groń czekają poważne kłopoty po tym jak obnażono w sądzie działania urzędników Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Wadowicach. Sprawa ma też charakter precedensowy, bo nie przypominamy sobie, by w ostatnich latach którykolwiek urząd w Wadowicach zaliczył taką wpadkę.
Przypomnijmy. W 2009 r. w Rzykach dokonano rozbudowy ośrodka narciarskiego Czarny Groń. Powstała kolej krzesełkowa oraz zainstalowano armatki śnieżne i sztuczne oświetlenie. Obiekty były używane, choć nie zostały zalegalizowane. O naruszeniu prawa przy rozbudowie ośrodka alarmowali ekolodzy z organizacji Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. z Bielska - Białej.
Pracownia skierowała w tej sprawie pozew do sądu administracyjnego. Tymczasem Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Wadowicach wstrzymał roboty dopiero rok po otrzymaniu zgłoszenia o nielegalnej rozbudowie, w momencie, kiedy budowlańcy zakończyli już prace w terenie. Urzędnicy PINB wydali decyzję o nałożeniu opłaty legalizacyjnej, choć inwestor wciąż nie posiadał pozwoleń na budowę.
Zdaniem prezesa Pracowni Radosława Ślusarczyka to było bezprawne działanie. Dziś ekolodzy, którzy chcą powstrzymać inwestycję która ich zdaniem zagraża środowisku mają powody, by tryumfować.
W zeszłym tygodniu Naczelny Sąd Administracyjny w Krakowie orzekł bowiem, że urzędnicy prowadząc sprawę Czarnego Gronia w rażący sposób przekroczyli wszelkie ustawowe terminy postępowania, które trwa już blisko pięć lat. W tego typu sprawach decyzja powinna zostać wydana w ciągu dwóch miesięcy.
Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Wadowicach ma zapłacić grzywnę w wysokości 6 tys. zł, został także zobowiązany do wydania wiążącej decyzji w sprawie legalności robót budowlanych w terminie dwóch miesięcy.
Przed właścicielami Czarnego Gronia przyszłość też nie rysuje się zbyt różowo. Teraz aby inwestor mógł zalegalizować samowolę budowlaną, musi ją doprowadzić do stanu zgodnego z prawem. Zdaniem ekologów w przypadku Czarnego Gronia jest to niemożliwe, przede wszystkim na brak możliwości uzyskania decyzji środowiskowej dla już zrealizowanej inwestycji w Beskidzie Małym.
Brak możliwości legalizacji samowoli w świetle prawa jest równoznaczny z nakazem jej rozbiórki. Stowarzyszenie będzie dążyć do wyciągnięcia konsekwencji wobec osób, które dopuściły się zaniedbań- zapowiedział w rozmowie z Gazetą Wyborczą Radosław Ślusarczyk.
Mimo wszystko właściciele Czarnego Gronia zapowiadają, że nadal będą walczyć o to, by ośrodek narciarski działał i został w przyszłości rozbudowany.
Dodajmy, że od niedawna PINB w Wadowicach ma nowego szefa. To powołany na to stanowisko przez starostę Władysław Gwiazdowski. Rozpoczyna on urzędowanie trochę w trudnym czasie, kiedy to trzeba przełknąć „żabę' w postaci grzywny sądowej za pracę PINB za czasów jego poprzednika Tomasza Raka.
Dyskusja: