Partia premier Ewy Kopacz to dziś wybór Mateusza Klinowskiego, który jako „burmistrz" popiera kandydata PO Macieja Koźbiała i daje czytelny sygnał, by głosować na niego w tych wyborach do Sejmu.
Na Lwowskiej w Wadowicach obaj kandydaci ściskają sobie dłonie i patrzą na kierowców z huśtającego się nad ulicą baneru. „Popieram człowieka, a nie partię" - czytamy na banerze.
Mateusz Klinowski zaangażował w to poparcie nie tylko swoje imię, nazwisko, doktorat, wizerunek, ale również urząd.
Burmistrzowi Wadowic bardzo zależy, by wśród ośmiu posłów, którzy 25 października zdobędą w naszym okręgu mandat poselski, był właśnie Maciej Koźbiał.
Kandydat Platformy to przedsiębiorca z Wadowic, właściciel stacji paliw, były radny powiatowy i gminny, niegdyś również prezes klubu sportowego Skawy Wadowice. Dziś pełni funkcję szefa Platformy Obywatelskiej na powiat wadowicki.
Kinowski najwyraźniej liczy na to, że wyborcy zrozumieją przekaz, choć dla jego elektoratu takie poparcie może się okazać trudnym wyborem.
Przypomnijmy, że jeszcze niedawno burmistrzowi z PO było nie po drodze, a na partię rządzącą ciskał gromy. Z kolei Maciej Koźbiał był jednym z tych radnych powiatowych, którzy rok temu przyjmowali rezolucję „potępiającą przez powiat wadowicki ideologię gender - uchwałę, która podobno stała w sprzeczności z poglądami Klinowskiego.
Wszystko się jednak zmienia. Niegdyś antysystemowy polityk dziś bryluje na salonach establishmentu, podejmuje czołowych liderów PO, wchodzi z nimi we współpracę, a nawet użycza nazwiska i urzędu burmistrza po to, by wygrali te wybory. Tylko czy wyborcy to "kupią"?