Wniosek jest prosty. Gminy i powiaty obawiają się, że zapowiadane podwyżki na nauczycieli rząd w znacznej części sfinansuje z budżetów samorządów i do tego nie chcą dopuścić.
Negatywne stanowisko wobec projektu nowelizacji Karty nauczyciela strona samorządowa wyraziła podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Chodzi o przesunięcie ze stycznia 2020 r. na wrzesień 2019 r. trzeciej z zapowiedzianych przez rząd podwyżek wynagrodzeń nauczycieli o kolejne 5 proc.
Nie mamy nic oczywiście przeciwko podwyżkom wynagrodzeń nauczycielskich. Nauczyciele powinni być godnie wynagradzani, niemniej dochodzi do sytuacji takiej co zawsze: obawiamy się, że kalkulacja nie została przeprowadzona rzetelnie i że my, jako kasjer, na te podwyżki wynagrodzeń nie otrzymamy stosownych środków" - powiedział przewodniczący Zespołu ds. Edukacji, Kultury i Sportu KWRiST Marek Olszewski. - Sprzeciwiamy się ponadto wprowadzaniu corocznego obowiązku uchwalania przez JST regulaminu wynagradzania nauczycieli - dodał.
Samorządy obawiają się, że w połączeniu z niedoszacowanymi - w ich ocenie - podwyżkami roku 2018 spowoduje efekt w postaci skumulowania się problemów gmin. Wiceminister edukacji Marzena Machałek powiedziała, że z przykrością przyjmuje negatywną opinie strony samorządowej. Zapewniła, że "skutki finansowe projektu są policzone i zapewnione jest w ramach budżetu zwiększenie subwencji".
Dziwię się, bo wiem, że samorządy wspierają nauczycieli, jeśli chodzi o podwyżkę wynagrodzeń - powiedziała Machałek.
Sekretarz strony samorządowej w Andrzej Porawski przedstawił wyliczenia strony samorządowej, które wskazują, że w porównaniu z rokiem 2004, kiedy wszedł w życie obecny system finansowania samorządów, udział gmin w wydatkach na oświatę wynosił "dwadzieścia kilka procent".
Dzisiaj ta nasza część zaczyna się zbliżać do 40 proc. System został więc całkowicie zburzony - podkreślał dodając, że samorządy mają przecież też inne zadania niż oświata. - Do edukacji dopłacamy coraz więcej - to są fakty, to są liczby- przekonywał.
W wielu gminach wydatki na oświatę, tak jest w przypadku Wadowic, Kalwarii Zebrzydowskiej i Andrychowa, przekraczają połowę rocznego budżetu.
Państwo traktujecie nas jak bankomaty - mówił na spotkaniu starosta poznański Jan Grabkowski.
Samorządowcy chcą przedyskutować m.in. najnowsze analizy, które wskazują, że w ostatnich dwóch latach "dramatycznie" wzrosła rozpiętość między tym, co samorządy otrzymują w postaci części oświatowej subwencji ogólnej, a całkowitymi wydatkami na oświatę.
Czy w gminach, szczególnie tych małych będzie tylko oświata, urząd gminy i nic więcej?" - pytał reprezentujący Unię Miasteczek Polskich burmistrz Kowala Eugeniusz Gołębiewski, który ocenił, że jeśli "tak dalej pójdzie" wiele małych gmin "nie da rady".
źródło: Kurier PAP
Dyskusja: