Rozporządzenie, które podpisano w maju tego roku, obniża pensje samorządowcom o około 20% od 1 lipca 2018. Decyzję podjął rząd po tym jak wyszły na jaw ogromne nagrody dla ministrów i nie spodobało się to opinii publicznej. Inicjatorem zmian był prezes partii rządzącej Jarosław Kaczyński.
Okazuje się jednak, że urzędnicy części samorządów postanowili w pewien sposób sprzeciwić się nowym zapisom. Tak, jak to było chociażby w poprzedniej kadencji w Andrychowie, gdzie radni wyrzucili z porządku obrad uchwałę zmieniającą wysokość wynagrodzenia dla burmistrza Tomasza Żaka. W efekcie burmistrz do końca kadencji "przytulał" więcej niż mu się należało.
Przekaz urzędników był taki, że mimo braku uchwały Żak i tak straci część pieniędzy.
Zdaniem prawników, uchylenie się radnych przed głosowaniem i tak niczego w praktyce nie zmienia. Rozporządzenie premiera zobowiązuje bowiem urząd do automatycznego obniżenia wynagrodzenia do poziomu wprowadzonych przez PiS nowych widełek płacowych. Zatem – jak mówią prawnicy – czy rada głosowała, czy nie, to od pierwszego lipca burmistrz będzie zarabiał mniej. Jeśli się z tym nie zgadza - choćby na podstawie kodeksu pracy – może iść do sądu - powiedział wówczas Nowinom Andrychowskim Roman Babski, ówczesny przewodniczący rady.
W czwartek (20.12) w czasie sesji Rady Miasta w Andrychowie radni pochylili się nad nowymi przepisami dotyczącymi wynagrodzenia dla nowego "starego" burmistrza. Zgodnie z rozporządzeniem premiera, radni zdecydowali się na obniżenie pensji Tomaszowi Żakowi. Będzie on zarabiał w tej kadencji 9660 zł miesięcznie.
Debata na temat tej uchwały nie pozostała jednak bez echa. Radna Alicja Studniarz zapytała urzędników, dlaczego burmistrz Żak pobierał do końca kadencji wyższe wynagrodzenie.
Z tłumaczeń sekretarz miasta wynika, że w przepisach zaistniała pewna luka prawna.
Rozporządzenie rady ministrów nie przewidziało przepisów przejściowych. Nie przewidziało takiej sytuacji, kiedy to rada gminy nie podejmie uchwały o nowym wynagrodzeniu burmistrza. Dlatego uchwała z 2017 roku pozostawała o obrocie prawnym, ponieważ nie została uchylona. W związku z tym nie było możliwości wypłacania burmistrzowi innej wysokości wynagrodzenia - poinformowała Grażyna Łoboda, sekretarz Urzędu Miasta w Andrychowie.
Radna pytała dalej - czy odrzucenie projektu uchwały było wyszukaniem kruczka prawnego, który mógł zapewnić burmistrzowi dalsze pobieranie wyższego wynagrodzenia? Radna Studniarz nie ukrywa też, że część mieszkańców mogła poczuć się oszukana przekazem medialnym, jaki dotarł do społeczeństwa za sprawą słów burmistrza i urzędników miasta.
Urzędnicy jednak zapewniają, że sami są zaskoczeni sytuacją. Jedno jest pewne - w nowej kadencji, Tomasz Żak będzie otrzymywał niższą pensję uchwaloną, co ciekawe, na podstawie tych samych zapisów prawa, które wcześniej kwestionowali radni.
Czy Waszym zdaniem burmistrz Andrychowa, który pobierał przez kilka miesięcy nienależną mu pensją, powinien zwrócić pieniądze do kasy miejskiej?
Dyskusja: