W Urzędzie Miasta w Wadowicach trwają przygotowania do przyszłorocznego budżetu. Jedną z nowych pozycji, która ma znaleźć się wydatkach, jest utrzymanie bezpłatnej komunikacji miejskiej.
Jak się dowiadujemy nieoficjalnie, wstępne wyliczenia wskazują, że obsługa bezpłatnej dla mieszkańców linii łączącej dworzec autobusowy z placem Kościuszki może kosztować 50 tysięcy złotych miesięcznie.
W całym 2016 roku będzie to nawet pół miliona, w kolejnym roku wydatki na ten cel mogą wzrosnąć do 600 tysięcy złotych. Do końca kadencji obecnego samorządu miejskiego Wadowice mogą wydać nawet 1,7 miliona złotych na ten cel.
Tyle ma otrzymać przewoźnik, którego miasto wybierze do obsługi bezpłatnej linii. Mieszkańcy nie będą musieli wówczas płacić za przejazd na tej trasie.
Według planów urzędników, trasa darmowego dla pasażerów autobusu będzie biegła z dworca PKS ulicami Marszałka Piłsudskiego, Legionów, Lwowską, przez pl. Jana Pawła II, Sobieskiego, a potem z przystanku pl. Kościuszki ulicami Jagiellońską, Lwowską, Legionów, Marszałka Piłsudskiego na dworzec autobusowy.
Trasa będzie więc liczącą sobie 3,2 km pętlą, w zamierzeniu łączącą miejsca przesiadek z pociągów, busów dalekobieżnych na dworcu PKP i PKS z atrakcjami turystycznymi, okolicami sądu, szpitala, urzędu gminy.
Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu burmistrz Wadowic Mateusz Klinowski radni zdecydowali o zamknięciu od 1 marca 2016 roku przystanków przy placu Kościuszki dla prywatnych przewoźników. Wjazd na plac Kościuszki będzie miał jedynie wyznaczony przez miasto „darmowy bus".
Koszt utrzymania tego przewozu może jednak okazać się zbyt drogi dla samorządu. Zresztą w tej sprawie ciągle nie ma oficjalnych wyliczeń, których od kilku miesięcy domagają się radni. Są tylko przypuszczenia.
Tak naprawdę do chwili obecnej nie przedstawiono nam szczegółowej kalkulacji. Czekamy więc na projekt budżetu, wtedy właściwie dowiemy się, ile to wszystko będzie kosztować - mówi nam radny Paweł Janas.
Co ciekawe, urzędnicy ratusza zdecydowali, że nie będą organizować przetargu na obsługę linii autobusowej, a przewoźnika, który zarobi pieniądze na umowie z miastem, wskaże burmistrz. Przeciwnicy tego pomysłu uważają, że konkurencja przy przetargu mogłaby obniżyć nieco koszt utrzymania bezpłatnego dla pasażerów połączenia.
Dyskusja: