To co się dzieje przy tej budowie wygląda na problem bardziej rozbudowany niż mogłoby się to wydawać. Niby inwestycja pod nazwą budowa zbiornika w Świnnej Porębie już finiszuje, ale ciągnie się za nią korowód nie do końca załatwionych spraw.
Inwestor dysponuje państwową kasą oszczędnie. Co za złe mają mu niektórzy mieszkańcy gmin Mucharz i Stryszów, którzy liczyli na lepsze ceny wykupu ich nieruchomości, ale nie tylko o to chodzi. Sama budowa bowiem, ma powodować wiele zniszczeń w mieniu. Wyliczane są kolejne osuwiska, które niedawno się ujawniły, a także wady w konstrukcjach budynków.
Tak jak w kapliczce w Dąbrówce, o którą od 2009 roku walczy proboszcz parafii w Stryszowie. Ksiądz zaczął od "wysokiego C". A wszystko zaczęło się od tego kiedy do proboszcza parafii dotarły plany budowy nasypu kolejowego w okolicy kapliczki.
Po zasięgnięciu opinii fachowców, jaki wpływ może mieć na konstrukcję obiektu tak bliskie sąsiedztwo linii kolejowej i drogi oraz na podstawie własnego doświadczenia, kiedy wiem, jak utrudnione jest sprawowanie obrzędów liturgicznych w bezpośrednim sąsiedztwie ruchliwej drogi, a tym bardziej linii kolejowej, wystąpiliśmy do władz różnego szczebla, począwszy od samorządu stryszowskiego, a skończywszy na Ministrze Środowiska- pisze na stronie internetowej parafii w Stryszowie ks. proboszcz Zbigniew Kaleciak.
Różnych pism w tej sprawie jest prawie 30. I jak zaczęło się od planów przeniesienia kapliczki w inne miejsce, a dokładniej budowy nowej w nowym miejscu, tak po kilku latach zdecydowano się na pozostawienie kapliczki na miejscu i jej remont. W sprawę zaangażował się nawet metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz.
Ks. kard Stanisław Dziwisz podczas ostatniej wizytacji jednoznacznie stwierdził o konieczności odbudowy kaplicy na Grodzisku oraz że w tym trudzie władze samorządowe powinny wspierać parafię - pisze ks. proboszcz, który liczył, że uda się odsprzedać działkę pod kapliczką i samą kapliczkę inwestorowi, a w zamian wybuduje nową, na działce uzyskanej od skarbu państwa.
Jako jeden z argumentów przemawiających za takim rozwiązaniem ksiądz proboszcz przedstawił fakt, iż remont generalny kaplicy byłby droższy niż budowa nowego budynku.
W przypadku generalnego remontu koszty jego wykonania musieliby ponieść mieszkańcy Dąbrówki i wyniósłby po kilka tysięcy na rodzinę - pisał ks. Zbigniew Kaleciak.
Jak donosi Kronika Beskidzka na jednym ze spotkań przedstawicieli inwestora, czyli RZGW z władzami gminy stwierdzono, że roboty budowlane przy nasypie kolejowym nadszarpnęły konstrukcję kapliczki.
Nieprawda! Mamy dokumentację, także fotograficzną, wykonaną przed robotami i obecną. Koniec zabawy i rozmów o kapliczce!Gdy byłem gotowy pomóc, ksiądz proboszcz podejmował dalsze czynności donosicielskie, skarżąc na mnie. Powiedziałem już dawno: na pewno nie zgodzę się na dyspozycję majątkiem skarbu państwa, bo za to grozi mi kryminał. Nie mam takiego prawa, żeby podarować księdzu ileś hektarów w Dąbrówce, tak jak sobie zażyczył. A mnie chciał sprzedać całą tę waszą kapliczkę za 500 tysięcy złotych. Zaproponowałem - zrobimy, upiększymy, poprawimy ją - grzmiał cytowany przez Kronikę, zastępca dyrektora RZGW Stefan Sawicki.
Wersję o zniszczeniach widniejących w kapliczce jeszcze przed rozpoczęciem budowy nasypu Kronice potwierdza także Tadeusz Szkut, sołtys Dąbrówki.
I tak to intensywna "korespondencja" z urzędnikami skutkuje tym, że parafia może liczyć jedynie na ewentualny remont kapliczki w Dąbrówce.
Na pewno zrobimy coś, na co pozwolą nasze skromne finanse - cytuje rzecznika RZGW Konrada Myślika, Kronika Beskidzka.
Dyskusja: