Zaczęło się od tego, że kilka dni temu Renata Skorczyńska umieściła posta ze stronie fanowskiej "Witanowice z sercem i duszą". Zdjęcia przedstawiały martwego koziołka sarny. Martwe, jak twierdzi autorka, zabite zwierzę znalazł na jednym z pól Tomicach.
Autorka wyraziła żal i skomentowała zdjęcie. Sama przyznała, że jest przeciwniczką myślistwa jako takiego i nie uznaje go za sport. Ot, taki jeden z tysiąca postów na Facebooku.
Tyle tylko, że jej post wywołał falę oburzenia z tzw. "środowiska myśliwskiego" niemal w całej Polsce, które uznało, że post sugeruje, iż odpowiedzialni za tę śmierć są właśnie myśliwi. W ciągu kilku godzin fakty przestały mieć znaczenie, liczyły się już tylko emocje.
Komentujący sugerowali, że sarna na polu w Tomicach została potrącona przez samochód, że to kłusownicy, a myśliwy nie mają z tym nic wspólnego. Z komentarzy dowiadujemy się też, że o tej porze roku nie nie można w ogóle strzelać do saren.
Proszę pamiętać o jednej bardzo ważnym aspekcie nie każdy kto strzela do zwierzyny to myśliwy. Śmiem twierdzić że to co widzimy na zdjęciach to sprawka kłusownika a nie myśliwego. Proszę nie wrzucać wszystkich do jednego worka - upomina jeden z internautów.
Oburzeni myśliwi straszą administratorkę, że będą ją ścigać przez prokuratora (nota bene jest to raczej niewykonalne ;))
W związku z tym chciałam poinformować, że w mojej prywatnej opinii, dla zwierzęcia nie ma różnicy, czy zabija go kłusownik, czy tzw. myśliwy. Nie ma różnicy, czy w czasie ochronnym, czy nie. A zadawanie bólu jest straszne bez względu na to, czy jest to sarna, jelonek, czy inne zwierzę. To zwierzę zostało zabite. Blisko mojego domu często urządzane są polowania. Polowanie to zabijanie niewinnych zwierząt, w mojej opinii, głównie dla przyjemności. Bez względu na to, czy to zwierzę zostało zabite przez kłusownika, myśliwego, czy potrącone przez samochód, tak samo albo jeszcze gorzej wyglądają po polowaniach, zabite dzikie zwierzęta. Nie lubię myśliwych, bo w mojej opinii, to ludzie którzy dla własnej przyjemności robią innym stworzeniom okropną krzywdę. I możecie Szanowni Państwo Myśliwi napisać tutaj jeszcze tysiąc komentarzy, kto zabił, czy w okresie ochronnym, czy nie. Dla mnie faktem jest, że niestety zgodnie z prawem, zabijacie zwierzęta blisko mojego domu, że was strasznie nie lubię, i że na mojej stronie będę wyrażała własne opinie, bez względu na to czy to się komuś podoba, czy nie - napisała administratorka Witanowice z Sercem i Duszą.
Resztę możecie poczytać TUTAJ.
Wczoraj w Tomicach przy Podstawiu. Zabita i pozostawiona dla "sportu".... A dzisiaj takie ładne słoneczko, mogła sobie...
Opublikowany przez Witanowice z Sercem i Duszą na 7 marca 2018
Przy okazji tej dyskusji o zabitym koziołku w Tomicach warto przypomnieć, że w marcu Sejm uchwalił nowe prawo łowieckie.
Jeśli bowiem ustawa w kształcie, przyjętym przez posłów- trafi na biurko prezydenta - sporo w polskim łowiectwie się zmieni. Od zarządzania związkiem (teraz zarząd będzie zatwierdzany przez ministra), po sposób szkolenia psów myśliwskich. Związek łowiecki, przynajmniej jeśli chodzi o ścisłe kierownictwo, przestanie też być towarzyskim kółkiem byłych sb-ków.
Ważną zmiana jest walką z patologią, jakim było dopuszczanie przez myśliwych do udziału w polowaniach dzieci. Teraz jest to zabronione. Kolejna poprawka to zakaz używania żywych zwierząt w treningu psów myśliwskich. To wyjątkowo okrutny proceder, kontestowany również przez dużą cześć kynologów.
Posłowie zmienili pierwotne zapisy dotyczące wyrażenia zgody lub niezgody właściciela ziemi na polowanie na jego terenie. Teraz osoby które nie życzą sobie, by na ich terenie przeprowadzano polowania będą mogli złożyć staroście stosowne oświadczenie.
Nie udało się też zwiększyć minimalnej odległości od zabudowań, w której można organizować polowania do 500 ani nawet 250 metrów. Pozostało 150.
Dyskusja: