Tak od jakiegoś czasu wyglądają nasze rodzinne spacery po lesie. Bierzemy worki na śmieci, rękawice i sprzątamy po „czereśniakach". Mamy przy tym dużo frajdy i poczucie, że robimy coś ważnego. I tylko ilość śmieci przeraża - mówi mieszkaniec gminy Andrychów.
Mężczyzna regularnie wybiera się z dziećmi na spacery do lasu bulowickiego, ale nie tylko. Rodzina lubi aktywnie spędzać czas, a do tego namawiają przecież wszystkich hasła reklamowe samorządów i różnych instytucji. Spacery odbywają się także na Pańską Górę w Andrychowie oraz w tereny wokół Wieprzówki.
Niestety coraz częściej te wycieczki zamieniają się wręcz w ekologiczny patrol. Ilość śmieci pozostawianych przez mieszkańców okolic w tych pięknych miejscach przeraża. Tylko w czasie jednego z ostatnich "wyjść" rodzina zniosła z góry kilka standardowych worków na śmieci wypełnionych w całości. Zawartość jednego z nich na zdjęciu głównym wyżej.
Ze "zbiorów rodzinnych" naszych bohaterów wynika, że na trasach turystycznych w gminie Andrychów, ludzie pozbywają się przede wszystkim plastikowych i szklanych butelek oraz papierowych i plastikowych opakowań.
Nie dość, że takie odpady mogą realnie zagrozić zwierzynie mieszkającej w lasach, to w okresach ciepłych dni mogą doprowadzić do samozapłonu ściółki, a co za tym idzie lasu.
Czy naprawdę chcemy uczyć nasze dzieci takich zachowań? Jak to się mówi - ludzie wstydu nie mają. Swoją drogą publiczne tereny powinny być regularnie oczyszczane przez zarządców, a kary egzekwowane na bieżąco. Niestety póki co, za zaśmiecanie lasów grozi tylko kara grzywny.
Dyskusja: