Pani Maria nie ma recepty na długowieczność. Jak mówi sama się nad tym nie zastanawiała. W życiu raczej niedojadała, wczesne lata żyła w biedzie, a wszystko przez wojnę. Kiedy ojciec trafił na front II wojny światowej utrzymanie rodziny trafiło na głowę matki. Rodzina żywiła się tym co sama wyhodowała, a jeszcze musiała dzielić się swoim urobkiem z najeźdźcą, czyli Niemcami.
Na wsi jadano np. zasmażane karpiele, placki z zakwaszanej mąki pieczone na blasze - mówiła przedstawicielom władz gminy, którzy odwiedzili ją by pogratulować pięknego jubileuszu.
Wójt gminy Brzeźnica Bogusław Antos, przewodnicząca Rady Gminy Jadwiga Kozioł , kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Jolanta Baca z zafascynowaniem wysłuchiwali opowieści nobliwej mieszkanki ich gminy. W jej pamięci kryją się ciekawostki, których warto było wysłuchać.
Pani Maria z domu Walo urodziła się 29 grudnia 1910 r. w Sosnowicach i tam mieszka. Chodziła do nowo wybudowanej szkoły, wcześniej nauka odbywała się w izbach, wynajmowanych u gospodarzy, np. u pana Lelka. Z nauczycieli pamięta małżeństwo Ziębów, którzy mieszkali w szkole. Jako młoda dziewczyna chodziła do prac polowych w folwarku w Sosnowicach, prowadzonym przez Brandysa - dziedzica z Wielkich Dróg. W życiu zawodowym pracowała nie tylko na roli, ale także w mieście. Jeszcze będąc panną jako niania opiekowała się dziećmi w Oświęcimiu, pracowała też tam w restauracji. Później po przeszkoleniu przez wiele lat była zatrudniona w szpitalu dla umysłowo chorych w podkrakowskim Kobierzynie. W 1943 r. wyszła za mąż za Ludwika Torbę z Paszkówki. Jako nowożeńcy byli z mężem w tym samym wieku. Wychowali troje dzieci. Mąż zmarł przedwcześnie - opisuje wspomnienia Pani Marii Wiesława Jarguz.
106-latka należała do miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich. Jak się dowiadujemy pamięta m.in. dożynki, korowody żywej kolędy w okresie Bożego Narodzenia i sosnowickie zocki w czasie Wielkanocy, którzy zbierali jajka i śpiewali: „...a jo biedny zocek wylozem na krzocek, a z krzocka na wodę, rozbiłem se brodę".
W Wielką Sobotę ksiądz z parafii w Pobiedrze przyjeżdżał świecić pokarmy pod figurę św. Floriana w Sosnowicach. Przyjęcia weselne odbywały się w domu, a większe w stodole, kulminacją były „ocepiny" i przyśpiewki - opisuje opowieść Wiesława Jarguz.
Pani Maria jest najstarszą mieszkanką powiatu wadowickiego i jedną z najstarszych w Polsce. Ciekawostką niech będzie fakt, iż Małopolsce wśród 8 najstarszych osób jest tylko jeden pan, Henryk Kozubski z Wieliczki ma 105 lat.
Dyskusja: