O pani Paulinie Tomskiej ze Spytkowic pisaliśmy już nie raz. Kobieta zmaga się z ciężką chorobą nazywaną Zespołem Devica, o czym dowiedziała się po kilkuletnim leczeniu błędnie stwierdzonego stwardnienia rozsianego.
Nadzieją dla pani Pauliny jest terapia komórkami macierzystymi, która przynosi skutki. Wiadomo o tym, ponieważ już raz kobieta została poddana zabiegom w Bangkoku.
Na kosztowny wyjazd i leczenie zbierano środki w akcjach społecznych organizowanych przez ludzi dobrej woli. Już drugi raz udało się zebrać ogromne środki, na konto szpitala w Tajlandii popłynęło ponad 30 tys Dolarów amerykańskich. Mieszkanka Spytkowic właśnie przechodzi kolejną z faz leczenia. Komórki macierzyste podawane są dożylnie, do gałek oczu.
Dodatkowo pacjentka przechodzi intensywną rehabilitację, co na bieżąco relacjonuje na Facebooku. Relacja z iniekcji komórek macierzystych przeznaczona jest jednak dla osób z mocnymi nerwami, a to jak dzielnie znosi nieprzyjemne zabiegi pani Paulina, jest wprost zadziwiające. Zresztą zobaczcie sami:
pierwsza iniekcja pozagałkowa do nerwu wzrokowego.Film przeznaczony dla ludzi o silnych nerwach ;)
Opublikowany przez Paulina Tomska na 8 październik 2016
Przypomnijmy. Paulina Tomska w 2005 roku ukończyła liceum ekonomiczne w Wadowicach. Była szczęśliwą, młodą dziewczyną i nic nie zapowiadało tragedii życiowej jaka miała ją spotkać. W 2008 roku zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane. Jak sama mówi świat jej się zawalił. I kiedy wydawało się, że życie nie przygotowało już dla niej nic miłego w 2009 roku nadszedł najpiękniejszy dzień w jej życiu. Wyszła za mąż za Marcina.
Po trzech latach leczenia interferonem, kiedy z mężem starali się o dziecko, nadszedł następny rzut choroby - najcięższy jak do tej pory. Pozostawił po sobie niedowład kończyn dolnych. po dwóch miesiącach intensywnej rehabilitacji Paulina stanęła jednak na nogi. W 2013 roku spytkowiczanka została zakwalifikowana do nowego programu leczenia lekiem Gylenia, lecz jej stan zdrowia coraz bardziej się pogarszał w wyniku czego przestała samodzielnie chodzić i zaczęła tracić wzrok.
Kiedy leczenie nie przynosiło skutków postanowiła zmienić lekarza. Po dodatkowych badaniach Paulina dowiedziała się , że przez ostatnie 6 lat była leczona nie na tę chorobę co trzeba. Okazało się, że nie choruje wcale na stwardnienie rozsiane, ale na tak zwany Zespół Devica. Poczuła się oszukana i popadła w depresję, z której wyszła dzięki wsparciu męża.
Jednym z największych marzeń Pauli, oprócz zdrowia oczywiście, jest urodzenie dziecka. Ma na to szansę. Okazuje się, że może jej pomoc przeszczep komórek macierzystych , którego podejmą się lekarze w Bangkoku. Niestety terapia jest bardzo droga. Koszt jednej wynosi 100 000 zł.
Dyskusja: