Ci, którzy mieli okazję kiedykolwiek być w sklepie Lidl w czasie pierwszego dnia promocji, zapewnili sobie "powrót do przeszłości". Kolejki do półek (koszy?), zdenerwowane spojrzenia współ-kupujących towarzyszy w niedoli, kilometrowe kolejki do kasy i totalny chaos w sklepowych sektorach.
W tym tygodniu nic szczególnego nie rzucili, było tańsze mleko, dziczyzna i trochę jesiennych ubrań. Można powiedzieć standard.
Jednak wśród sklepowych półek znalazła się promocja, która szczególnie przykuła uwagę jednej z mieszkanek. Chodziło o banany.
Karteczka informująca o atrakcyjnej okazji mówiła, że banany kosztują jedynie 2,39 zł za 1 kilogram. To był hit! Taniej nawet niż w niedalekim Tesco.
Jak się okazuje okazja była na tyle "chwytliwa", że sklep musiał zabezpieczyć się przed hurtowym zakupem tych owoców (?). Bo jak inaczej, na "chłopski rozum", wziąć informację o tym, że "klient może zakupić jednorazowo do 3 kg bananów"?
Od strony ekonomicznej to żadna filozofia, sprzedawcy powinno zależeć na jak najszybszej sprzedaży towaru, ale tutaj? Tutaj prawdopodobnie chodzi o dbanie, by każdy z nas mógł nabyć banany w atrakcyjnej cenie.
Historia może i błaha, ale od razu przypominają się czasy towarów reglamentowanych, wyrobów czekoladopodobnych i kartek na mięso i cukier. Łezka w oku się kręci.
Dyskusja: