Wielu Polaków, w tym głównie mężczyźni o seksie mówi w sposób niezbyt elegancki. Kinga Filipek i Marek E. Marcyniak z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przeprowadzili ankietę w grupie młodych ludzi w wieku 18–26 lat. Doszli do wniosku, że język w sferze seksualności bywa wulgarny.
Najczęściej używany w Polsce seksualizm językowy to słowo „kur...". Używa go aż 89 proc. badanych i to nie tylko w sytuacjach związanych z seksem. Na drugim miejscu uplasowało się słowo „du...". Według badań ulubione określenie mężczyzn na kobietę.
Mężczyźni mówiąc o narządach płciowych kobiet używają wulgaryzmów. Często wybieranym przez nich słowem jest „cip...". Delikatnie o męskim członku wyrażają się natomiast kobiety. 86 proc. badanych kobiet woli mówić „on" zamiast „penis". Ale płeć piękna potrafi też powiedzieć bardziej dosadniej: „chu."
Niektórzy szukają ładniejszych określeń dotyczących sfery seksualnej np. na łóżko mówią gniazdko miłości, na kobiece łono - dolina rozkoszy lub ogrody rozkoszy, na członka - pal miłości. Panowie o dużych piersiach mówią: arbuzy, mleczarnia, baniaki, zaś o małych piersiach: jajka sadzone, krosty lub biust po tacie.
Akt seksualny partnerzy określają w swojej obecności „kochaniem się" (97 proc.), ale w rozmowach ze znajomymi już jest inaczej. Najczęstszym określeniem jest „bzykanie się" (63 proc.) lub „bara bara" (28 proc.). W badaniach wychodzi, że akt seksualny to nie tylko bzykanie się i bara-bara, ale także cipci-ripci i fiku-miku.
Naukowcy twierdzą, że Polacy nie potrafią rozmawiać o swych problemach seksualnych.
Nie rozwijamy języka miłości, choć mamy bogate tradycje, bo o miłości pięknie i kwieciście potrafiono rozmawiać w czasach staropolskich. Tę umiejętność całkowicie jednak zatraciliśmy – uważa prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej dr Andrzej Depko.
Dyskusja: