Krakowski klub przeżywa trudne chwile, końca kłopotów Wisy Kraków nie widać. Dziś osobą powszechnie "znienawidzoną" za to, co się stało w Wiśle jest pochodząca z Kalwarii Zebrzydowskiej była pani prezes Marzena Sarapata, córka zasłużonego dla lokalnego sportu honorowego prezesa kalwarianki Zbigniewa Sarapaty.
Niestety to, co stało się w Krakowie rzutuje i odbija się czkawką na córce i ojcu. W Internecie od kilku dni mamy do czynienia już - nie bójmy się tego nazwać - swoistym linczem na Marzenie Sarapacie, jej mężu i rodzinie.
Trzeba obrzydzić pani Sarapacie życie za to, co zrobiła – grzmi były wiślak Andrzej Iwan.
Marzena Sarapata z wykształcenia jest prawniczką i teraz chce wznowić pracę w swojej kancelarii.
To toaleta publiczna – piszą kibice o miejscu, w którym Sarapata prowadzi biznes.
Po wpisaniu hasła „sarapata kancelaria" w wyszukiwarce Google, szybko znajdziemy opinie i ocenę tego miejsca. Jak łatwo się domyślić jest bardzo źle.
Trzeba ją rozliczyć. Nie wiem, czy ona była aż tak słabą prawniczką, że robiła coś niezgodnie z prawem. Etycznie jej działania są bardzo naganne, ale pozostałe kwestie musi już sprawdzić prokuratura. Natomiast trzeba tego wszystkiego pilnować, żeby obrzydzić życie pani Sarapacie za to, co zrobiła – stwierdził na antenie TVP Sport Andrzej Iwan, były piłkarz Wisły.
Ma się jedno życie. Pani swoje spaprała. Wisła to tak wielki klub, że nachapanie się jej kosztem będzie się ciągnąć za panią nie latami, ale dekadami - pisze pod adresem byłej prezes klubu, Marzeny Sarapaty, dziennikarz Przeglądu Sportowego Krzysztof Stanowski.
Media próbują od kilku dni dotrzeć do Marzeny Sarapaty zarówno w Krakowie, jak i w Kalwarii Zebrzydowskiej, skąd pochodzi. Efekt tych poszukiwań jest mizerny, bo Marzena Sarapata jest niechwytna. Ale nie da się ukryć, że wszystko, co wiąże się dziś z piłką nożną i Sarapatami jest dziś w Kalwarii Zebrzydowskiej towarem gorącym.
Niestety i tak nieprzyjemna atmosfera jest wciąż podgrzewana.
W ostatnich godzinach dziennikarze doszukali się na tablicach i murach klubu sportowego Kalwarianki antysemickich napisów, których pochodzenie wskazuje na wiślackich "Sharksów", kibolskiego środowiska, które do niedawna ustawiało krakowski klub, a które według doniesień mediów miało wywindować Sarapatę na prezeskę Wisły.
Wisła Sharks. Kalwaria bezżydowska - czytamy na emblematach doklejonych w klubie Kalwarianka.
Gazeta Krakowska informuje, że prezesem Kalwarianki był "Zbigniew Sarapata (obecnie jest honorowym prezesem) a Wisły jego córka, Marzena".
Oboje są dziś nieuchwytni - dodają dziennikarze.
Gazeta przypomina, że zgodnie z art. 256 Kodeksu Karnego, nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych" podlega karze. Prokuratura Okręgowa w Krakowie wszczęła śledztwo ws. nieprawidłowości w piłkarskiej sekcji Wisły, które miały miejsce od sierpnia 2016 do grudnia 2018 roku. Prezesem klubu była wtedy Marzena Sarapata. Grozi jej kara pozbawienia wolności do lat 5.
Dziś była pani prezes Wisły Kraków i jej rodzina są na cenzurowanym. To najprostsze zrzucić gniew na jednego człowieka. Ale przypomnijmy, że jeszcze niedawno Marzena Sarapata była ulubieńcem mediów małopolskich i nie tylko. Gdyż zostawała prezesem klubu głosowało na nią 70 z 74 obecnych na walnym zgromadzeniu, więc gadanie obecnie, że była prezesem Sharksów jest mydleniem oczu.
Co więcej, w lutym 2018 roku, czyli tak całkiem niedawno, została wybrana "Osobowością Roku" w plebiscycie Gazety Krakowskiej.
W ostatnich dniach uciera się w mediach przekaz, że "wszystkiemu winna Sarapata", a Wisła Kraków to przecież wielki klub, który nie zasłużył na taki los. Fakty są jednak takie, że dziś ten wielki klub jest upadły i raczej "sobie zasłużył". Jedyną jego nadzieją jest likwidacja spółki zarządzającej oraz degradacja piłkarska, przed którą działacze PZPN rozpaczliwe naginając przepisy próbują go uchronić.
Miejsce Wisły Kraków dziś jest w IV lidze na boiskach Pcimia, Andrychowa i Ryczowa, a kolejna naiwna opowieść o złych Sarapatach i Sharksach, jak ta o bogatych inwestorach z Kambodży, niczego tutaj nie uratuje, a jedynie przedłuża to pośmiewisko.
Dyskusja: